One Way Or Another

One Way Or Another

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 2


Obudziłam się rano na fotelu z głową na łóżku mamy, trzymałam ją za bladą rękę. Spojrzałam na śpiąca Emily, która spała tak samo po drugiej stronie łóżka. W mojej głowie powoli przewijały się fakty z wczorajszego dnia. Zakończenie szkoły, imprezka z Angelą, dusząca się mama i szpital. Łzy znów zaczęły mi się zbierać do oczu. Gdybym częściej zaglądała do mamy na pewno by się to nie stało. To jest moja wina. Nie chciało mi się dłużej o tym rozmyślać, więc wstałam i podeszłam do torby gdzie znajdowały się nasze ubrania, które wczoraj najwidoczniej ktoś przyniósł. Poszłam do szpitalnej łazienki, gdy zobaczyłam siebie w lustrze przeraziłam się. Opuchnięte oczy od płaczu pod którymi zrobiły mi się jeszcze worki, włosy sterczące każdy w inną stronę. Ubrałam się w szary T-shirt z flagą Wielkiej Brytanii, czerwone rurki i czarne converse. Choć nie lubię makijażu dziś była to wyższa konieczność. Gdy wyszłam z łazienki do szpitalnego pokoju mamy Emi już nie spała tylko patrzała na mamę i....płakała. Przeze mnie możemy stracić jedyną nam bliską osobę. Emily zauważyła że się jej przyglądam.Wstała, podeszła do mnie i mocno się przytuliła. Ja też się w nią wtuliłam.
- Emi, na pewno jesteś głodna może pójdziemy do bufetu?- spytałam nadal się przytulając.
- Okej- odparła krótko ze smutkiem w głosie. Wiedziałam, że próbowała być silna, ale to za trudne. Oderwałyśmy się od siebie i wyszłyśmy. Podbiegłyśmy do windy, która akurat nadjechała i pojechałyśmy na parter gdzie znajdowała się mała kawiarenka. Gdy już znalazłyśmy się już w bufecie, usiadłyśmy przy dwuosobowym stoliku. Podeszła do nas młoda dziewczyna z uśmiechem na twarzy podała na menu. Zamówiłyśmy po dwie kanapki. Dostałyśmy nasze zamówienie. Szczerze wcale nie chciało mi się ich jeść. Nagle podeszła do naszego stoliku jakaś pielęgniarka.
- Panie Emily i Diana Malik?- spytała smutny głosem.
- Tak- odparłyśmy równo.
- Mam przykrą wiadomość- na te słowa moje serce na kilka sekund przestało bić. Emi poderwała się z krzesła i zaczęła zadawać rząd pytań.
- Jaką?Co się stało?Coś z mamą?
- Tak, niestety ale wasza mama- na chwilę przerwała, łzy zaczęły lecieć po moich policzkach rozmazując przy tym mój makijaż. Gdy tylko uświadomiłam sobie co ta pielęgniarka powiedziała przytuliłam się do Emily która też płakała. Świat mi się zawalił. Od dziś stałyśmy się sierotami. Do 18 wychowywać mnie będzie moja starsza o rok siostra. Stałyśmy tak przez...sama nie wiem ile .Pielęgniarka po dłuższej chwili spytała się czy chcemy pożegnać się z mamą. Nasza odpowiedz była oczywista. Postanowiłyśmy, że wejdziemy tam razem. W środku była istna cisza. Wszystkie rurki i te inne były już odłączone. Podeszłyśmy do łóżka mamy i stanęłyśmy po obu stronach.Żadna z nas nic nie mówiła tylko czule pocałowałyśmy mamę w czoło.Ostatni raz mogłam spojrzeć na moją rodzicielkę. Wyglądała jakby po prostu spała czyli codzienny widok. Tak chcę ją zapamiętać. Lekarze kazali nam wyjść, więc wzięłyśmy nasze rzeczy i postanowiłyśmy pojechać do domu przygotować wszystko na pogrzeb, który postanowiłyśmy, że odbędzie się za dwa dni. Miał być skromny tylko parę cioć i bliskich przyjaciół.
Byłyśmy już w domu dzwoniłyśmy do rodziny i przyjaciół, sprawy takie jak ksiądz i ogółem cały pogrzeb są już załatwione jutro będziemy szykować poczęstunek, pójdziemy kupić kwiaty co zajmie nam pewno cały dzień. Kiedy obdzwoniłyśmy już wszystkich poszłyśmy się umyć do swoich pokoi. Weszłam pod prysznic miałam nadzieję że problemy tak jak woda, spłyną po mnie. Ale niestety nie. Wyszłam, wysuszyłam włosy, i ubrałam się w piżamę w serduszka. Gdy byłam gotowa do spania poszłam do pokoju Emi. Emily akurat rozczesywała włosy. Żadna z nas nie płakała, trzymałyśmy to w sobie. Postanowiłyśmy spać razem, tak jak zawsze gdy któraś z nas jest smutna.W łóżku przytuliłyśmy się do siebie. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.

*dwa dni później*

Wstałam o dziewiątej ponieważ msza miała być na 10:30, a musiałyśmy być na dziesiątą w kościele by witać gości których miało być z piętnastu. Wczoraj przygotowałyśmy wszystko na dzisiejszy pogrzeb co zajęło nam cały dzień. Po dziesięciu minutach rozmyślania, wstałam się przyszykować.najpierw poszłam się przemyć, zrobić leciutki makijaż. Ubrałam się w czarną sukienkę nad kolana, z koronką na górze i dole, czarne szpilki i marynarkę, a do tego biżuterię. Uczesałam włosy które zostawiłam rozpuszczone i zeszłam na dół do kuchni gdzie jeszcze nie było mojej siostrzyczki. Cały dom był przepełniony niezręczną atmosferą. Nie lubię takiej ciszy. Męczy mnie.Wtedy najbardziej zajmuję się problemami.Po chwili zrobiłam nam śniadanie w postaci tostów. Gdy wykładałam je na talerz akurat zeszła Emily ubrana była w czarną sukienkę z falbankami na dole, czarne szpilki i marynarkę, przewieszoną małą, czarną torebkę przez ramię i biżuterię. Włosy miała rozpuszczone.
- Hej jak się spało?- spytała ze smutną miną. Na żadnej z nas uśmiech nie zawitał na twarzy przez ostatnie cztery dni. Ale komu było by do śmiechu?
- Nawet dobrze- odparłam- zrobiłam nam śniadanie, leży na stole naleję tylko kawy- powiedziałam, a Emi usiadła przy stole. Skończyłam robić nam kawę i dosiadłam się do Emi. W ciszy zjadłyśmy. Emily podziękowała.
-  Musimy się już zbierać- pokiwałam głowę na tak. Siostra zadzwoniła po taksówkę, która przyjechała po dziesięciu minutach. Na miejscu byłyśmy punktualnie o dziesiątej. Witałyśmy przed kościołem gości którzy składali nam kondolencje. Na samym końcu powitaliśmy Angelę, Hannah i Luke którzy nas z całej siły wyściskali i próbowali pocieszać. Gdy wszyscy już siedzieli na miejscach. Zaczęła się msza która trwała z pół godziny. Następnie poszliśmy na cmentarz. Tam modlitwy trwały następne pół godziny. Nadszedł moment na najgorsze  Chowanie trumny. Miałam ochotę wskoczyć tam i zostać z mamą na wieki. Widziałam, że Emily myśli chyba podobnie, bo Luke trzyma ją z całej siły przyciśniętą do siebie. W momencie chowania trumny poczułam przyciskające mnie ramiona mojej siostry. Pozwoliłam ukrywanym emocjom ujrzeć świat. Wszystko skumulowało się i ujrzało świat w postaci potoku łez. Gdy trumna była już w dole rzuciłyśmy nasze dwie białe róże. Po pogrzebie
 udaliśmy się do specjalnie  wynajętej sali gdzie był poczęstunek dla gości. O 17 cała ceremonia się zakończyła. Goście jeszcze raz składali nam kondolencje i rozeszli się do domów tak jak i my. Po dziesięciu minutach jazdy byłyśmy w domu. Emi zrobiła herbatę i usiadłyśmy na kanapie w salonie. Pierwsza odezwała się Emily.
- Wiesz chyba powinnyśmy zrobić porządek w rzeczach mamy by mieć to już za sobą- miała racje. Później będzie ciężej to ogarnąć.
- Okej tylko najpierw się przebieżmy w coś wygodnego- wstałyśmy i ruszyłyśmy do swoich pokoi. Założyłam jakiś stary, wytarty, szary dres i białyT-shirt. Gdy wyszłam z pokoju Emily stała już przed pokojem mamy. Podeszłam do niej i jeszcze raz przytuliłam. Otworzyłyśmy drzwi. Od razu poczułyśmy zapach perfum mamy jak by nadal tu była.
- To ty zajmij się tymi pudełkami pod łóżkiem mamy, a ja wezmę się za komodę- pokiwałam głową na znak zgody i ruszyłam do łóżka mamy. Wyciągnęłam dwa kartony średniej wielkości. Były w nich jakieś papiery które z połowy wyrzucałam. Ale na jednej kartce znajdował się list...zaadresowany do nas?
- Emi choć patrz co mam- siostra podeszła i usiadła na podłodze koło mnie- to jest list od mamy!
- Przeczytaj- odparła.
"Kochane Emily i Diana!

Jeśli czytacie ten list to mnie już pewno nie ma. Proszę was żebyście nie płakały i nie martwiły się bo wiem że na pewno jest wam trudno,ale znam swoje córki i wiem, że dacie sobie świetnie radę. Nie bez przyczyny piszę ten list. Nie wiem dlaczego nie chciałam wam tego powiedzieć wcześniej. Mam nadzieje, że po przeczytaniu będziecie wiedziały co zrobić. Po pierwsze skłamałam wam mówiąc, że wasz ojciec nie żyję. Z tego co wiem ma się świetnie. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że rok po urodzeniu Ciebie Emily zaszłam w ciąże ponownie z Dianą. Wasz tata nie był z tego powodu szczęśliwy. Twierdził, że nie damy sobie rady z trójką małych dzieci. Tak wcale się nie pomyliłam. Mam trójkę dzieci. Was dwie i syna Zayna. Wasz tata po tym jak dowiedział się, że ponownie jestem w ciąży postanowił odejść. Nigdy nie braliśmy rozwodu, więc tata nie chciał tracić kontaktu z dziećmi, więc zabrał Zayna. Zamieszkali w Londynie. Z tego co mi wiadomo dalej tam mieszkają. Zayn ma takie samo nazwisko jak my, więc łatwiej będzie wam go znaleźć. Proszę nie bądźcie na mnie złe, ani na ojca ale po prostu tak było łatwiej. Bałam się, że jak dowiecie się prawdy zostawicie mnie i pojedziecie do Londynu. Z perspektywy czasu wiem, ze od razu powinnam wam to powiedzieć. Mam nadzieję, że wiecie co dalej robić. Pamiętajcie, że zawszę będę was kochać i opiekować z góry.
Kocham was mama"
Z trzęsącymi rękoma odłożyłam list na panele i z zdziwieniem spojrzałam na Emily.



Cześć to Ja Diana. Jest drugi rozdział zapewne nudny, ale akcja coraz bardziej zacznie się rozwijać. Obiecuję. Mam nadzieję że się wam spodoba :)
Pa pa.
Diana xoxo

4 komentarze:

  1. zaczyna się ciekawie , mam nadzieję że nie będzie przewidywalny jak większość:D

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest megaaaaaaaaaaaaaaa.! :) ja chcę już następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No fajnie się zaczyna ;) Powodzenia dalej!

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń