One Way Or Another

One Way Or Another

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 2


Obudziłam się rano na fotelu z głową na łóżku mamy, trzymałam ją za bladą rękę. Spojrzałam na śpiąca Emily, która spała tak samo po drugiej stronie łóżka. W mojej głowie powoli przewijały się fakty z wczorajszego dnia. Zakończenie szkoły, imprezka z Angelą, dusząca się mama i szpital. Łzy znów zaczęły mi się zbierać do oczu. Gdybym częściej zaglądała do mamy na pewno by się to nie stało. To jest moja wina. Nie chciało mi się dłużej o tym rozmyślać, więc wstałam i podeszłam do torby gdzie znajdowały się nasze ubrania, które wczoraj najwidoczniej ktoś przyniósł. Poszłam do szpitalnej łazienki, gdy zobaczyłam siebie w lustrze przeraziłam się. Opuchnięte oczy od płaczu pod którymi zrobiły mi się jeszcze worki, włosy sterczące każdy w inną stronę. Ubrałam się w szary T-shirt z flagą Wielkiej Brytanii, czerwone rurki i czarne converse. Choć nie lubię makijażu dziś była to wyższa konieczność. Gdy wyszłam z łazienki do szpitalnego pokoju mamy Emi już nie spała tylko patrzała na mamę i....płakała. Przeze mnie możemy stracić jedyną nam bliską osobę. Emily zauważyła że się jej przyglądam.Wstała, podeszła do mnie i mocno się przytuliła. Ja też się w nią wtuliłam.
- Emi, na pewno jesteś głodna może pójdziemy do bufetu?- spytałam nadal się przytulając.
- Okej- odparła krótko ze smutkiem w głosie. Wiedziałam, że próbowała być silna, ale to za trudne. Oderwałyśmy się od siebie i wyszłyśmy. Podbiegłyśmy do windy, która akurat nadjechała i pojechałyśmy na parter gdzie znajdowała się mała kawiarenka. Gdy już znalazłyśmy się już w bufecie, usiadłyśmy przy dwuosobowym stoliku. Podeszła do nas młoda dziewczyna z uśmiechem na twarzy podała na menu. Zamówiłyśmy po dwie kanapki. Dostałyśmy nasze zamówienie. Szczerze wcale nie chciało mi się ich jeść. Nagle podeszła do naszego stoliku jakaś pielęgniarka.
- Panie Emily i Diana Malik?- spytała smutny głosem.
- Tak- odparłyśmy równo.
- Mam przykrą wiadomość- na te słowa moje serce na kilka sekund przestało bić. Emi poderwała się z krzesła i zaczęła zadawać rząd pytań.
- Jaką?Co się stało?Coś z mamą?
- Tak, niestety ale wasza mama- na chwilę przerwała, łzy zaczęły lecieć po moich policzkach rozmazując przy tym mój makijaż. Gdy tylko uświadomiłam sobie co ta pielęgniarka powiedziała przytuliłam się do Emily która też płakała. Świat mi się zawalił. Od dziś stałyśmy się sierotami. Do 18 wychowywać mnie będzie moja starsza o rok siostra. Stałyśmy tak przez...sama nie wiem ile .Pielęgniarka po dłuższej chwili spytała się czy chcemy pożegnać się z mamą. Nasza odpowiedz była oczywista. Postanowiłyśmy, że wejdziemy tam razem. W środku była istna cisza. Wszystkie rurki i te inne były już odłączone. Podeszłyśmy do łóżka mamy i stanęłyśmy po obu stronach.Żadna z nas nic nie mówiła tylko czule pocałowałyśmy mamę w czoło.Ostatni raz mogłam spojrzeć na moją rodzicielkę. Wyglądała jakby po prostu spała czyli codzienny widok. Tak chcę ją zapamiętać. Lekarze kazali nam wyjść, więc wzięłyśmy nasze rzeczy i postanowiłyśmy pojechać do domu przygotować wszystko na pogrzeb, który postanowiłyśmy, że odbędzie się za dwa dni. Miał być skromny tylko parę cioć i bliskich przyjaciół.
Byłyśmy już w domu dzwoniłyśmy do rodziny i przyjaciół, sprawy takie jak ksiądz i ogółem cały pogrzeb są już załatwione jutro będziemy szykować poczęstunek, pójdziemy kupić kwiaty co zajmie nam pewno cały dzień. Kiedy obdzwoniłyśmy już wszystkich poszłyśmy się umyć do swoich pokoi. Weszłam pod prysznic miałam nadzieję że problemy tak jak woda, spłyną po mnie. Ale niestety nie. Wyszłam, wysuszyłam włosy, i ubrałam się w piżamę w serduszka. Gdy byłam gotowa do spania poszłam do pokoju Emi. Emily akurat rozczesywała włosy. Żadna z nas nie płakała, trzymałyśmy to w sobie. Postanowiłyśmy spać razem, tak jak zawsze gdy któraś z nas jest smutna.W łóżku przytuliłyśmy się do siebie. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.

*dwa dni później*

Wstałam o dziewiątej ponieważ msza miała być na 10:30, a musiałyśmy być na dziesiątą w kościele by witać gości których miało być z piętnastu. Wczoraj przygotowałyśmy wszystko na dzisiejszy pogrzeb co zajęło nam cały dzień. Po dziesięciu minutach rozmyślania, wstałam się przyszykować.najpierw poszłam się przemyć, zrobić leciutki makijaż. Ubrałam się w czarną sukienkę nad kolana, z koronką na górze i dole, czarne szpilki i marynarkę, a do tego biżuterię. Uczesałam włosy które zostawiłam rozpuszczone i zeszłam na dół do kuchni gdzie jeszcze nie było mojej siostrzyczki. Cały dom był przepełniony niezręczną atmosferą. Nie lubię takiej ciszy. Męczy mnie.Wtedy najbardziej zajmuję się problemami.Po chwili zrobiłam nam śniadanie w postaci tostów. Gdy wykładałam je na talerz akurat zeszła Emily ubrana była w czarną sukienkę z falbankami na dole, czarne szpilki i marynarkę, przewieszoną małą, czarną torebkę przez ramię i biżuterię. Włosy miała rozpuszczone.
- Hej jak się spało?- spytała ze smutną miną. Na żadnej z nas uśmiech nie zawitał na twarzy przez ostatnie cztery dni. Ale komu było by do śmiechu?
- Nawet dobrze- odparłam- zrobiłam nam śniadanie, leży na stole naleję tylko kawy- powiedziałam, a Emi usiadła przy stole. Skończyłam robić nam kawę i dosiadłam się do Emi. W ciszy zjadłyśmy. Emily podziękowała.
-  Musimy się już zbierać- pokiwałam głowę na tak. Siostra zadzwoniła po taksówkę, która przyjechała po dziesięciu minutach. Na miejscu byłyśmy punktualnie o dziesiątej. Witałyśmy przed kościołem gości którzy składali nam kondolencje. Na samym końcu powitaliśmy Angelę, Hannah i Luke którzy nas z całej siły wyściskali i próbowali pocieszać. Gdy wszyscy już siedzieli na miejscach. Zaczęła się msza która trwała z pół godziny. Następnie poszliśmy na cmentarz. Tam modlitwy trwały następne pół godziny. Nadszedł moment na najgorsze  Chowanie trumny. Miałam ochotę wskoczyć tam i zostać z mamą na wieki. Widziałam, że Emily myśli chyba podobnie, bo Luke trzyma ją z całej siły przyciśniętą do siebie. W momencie chowania trumny poczułam przyciskające mnie ramiona mojej siostry. Pozwoliłam ukrywanym emocjom ujrzeć świat. Wszystko skumulowało się i ujrzało świat w postaci potoku łez. Gdy trumna była już w dole rzuciłyśmy nasze dwie białe róże. Po pogrzebie
 udaliśmy się do specjalnie  wynajętej sali gdzie był poczęstunek dla gości. O 17 cała ceremonia się zakończyła. Goście jeszcze raz składali nam kondolencje i rozeszli się do domów tak jak i my. Po dziesięciu minutach jazdy byłyśmy w domu. Emi zrobiła herbatę i usiadłyśmy na kanapie w salonie. Pierwsza odezwała się Emily.
- Wiesz chyba powinnyśmy zrobić porządek w rzeczach mamy by mieć to już za sobą- miała racje. Później będzie ciężej to ogarnąć.
- Okej tylko najpierw się przebieżmy w coś wygodnego- wstałyśmy i ruszyłyśmy do swoich pokoi. Założyłam jakiś stary, wytarty, szary dres i białyT-shirt. Gdy wyszłam z pokoju Emily stała już przed pokojem mamy. Podeszłam do niej i jeszcze raz przytuliłam. Otworzyłyśmy drzwi. Od razu poczułyśmy zapach perfum mamy jak by nadal tu była.
- To ty zajmij się tymi pudełkami pod łóżkiem mamy, a ja wezmę się za komodę- pokiwałam głową na znak zgody i ruszyłam do łóżka mamy. Wyciągnęłam dwa kartony średniej wielkości. Były w nich jakieś papiery które z połowy wyrzucałam. Ale na jednej kartce znajdował się list...zaadresowany do nas?
- Emi choć patrz co mam- siostra podeszła i usiadła na podłodze koło mnie- to jest list od mamy!
- Przeczytaj- odparła.
"Kochane Emily i Diana!

Jeśli czytacie ten list to mnie już pewno nie ma. Proszę was żebyście nie płakały i nie martwiły się bo wiem że na pewno jest wam trudno,ale znam swoje córki i wiem, że dacie sobie świetnie radę. Nie bez przyczyny piszę ten list. Nie wiem dlaczego nie chciałam wam tego powiedzieć wcześniej. Mam nadzieje, że po przeczytaniu będziecie wiedziały co zrobić. Po pierwsze skłamałam wam mówiąc, że wasz ojciec nie żyję. Z tego co wiem ma się świetnie. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że rok po urodzeniu Ciebie Emily zaszłam w ciąże ponownie z Dianą. Wasz tata nie był z tego powodu szczęśliwy. Twierdził, że nie damy sobie rady z trójką małych dzieci. Tak wcale się nie pomyliłam. Mam trójkę dzieci. Was dwie i syna Zayna. Wasz tata po tym jak dowiedział się, że ponownie jestem w ciąży postanowił odejść. Nigdy nie braliśmy rozwodu, więc tata nie chciał tracić kontaktu z dziećmi, więc zabrał Zayna. Zamieszkali w Londynie. Z tego co mi wiadomo dalej tam mieszkają. Zayn ma takie samo nazwisko jak my, więc łatwiej będzie wam go znaleźć. Proszę nie bądźcie na mnie złe, ani na ojca ale po prostu tak było łatwiej. Bałam się, że jak dowiecie się prawdy zostawicie mnie i pojedziecie do Londynu. Z perspektywy czasu wiem, ze od razu powinnam wam to powiedzieć. Mam nadzieję, że wiecie co dalej robić. Pamiętajcie, że zawszę będę was kochać i opiekować z góry.
Kocham was mama"
Z trzęsącymi rękoma odłożyłam list na panele i z zdziwieniem spojrzałam na Emily.



Cześć to Ja Diana. Jest drugi rozdział zapewne nudny, ale akcja coraz bardziej zacznie się rozwijać. Obiecuję. Mam nadzieję że się wam spodoba :)
Pa pa.
Diana xoxo

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 1



*Perspektywa Emily*

Obudził mnie dźwięk mojego budzika. Pomimo wczesnej godziny obudziłam się w bardzo dobrym humorze, dlatego, że dziś kończę swoją edukację. Dostanę świadectwo i nigdy więcej nie pokaże się w swojej szkole.  Nie ma takiej opcji. Przeciągając się zobaczyłam, jak słoneczne LA budzi się do życia. Schodząc z łóżka włożyłam swoje miękkie kapcie i zasłałam łóżko. Spojrzałam na zegarek i spostrzegłam, że zostało mi 20 minut do przyjścia Han i Luka. Hannah to moja najlepsza przyjaciółka od dzieciństwa. Wszystko robiłyśmy razem i tak nam zostało. Z Lukiem jestem od roku. Poznaliśmy się na jednej z imprez u Han i tak się wszystko potoczyło. Luke nie jest pustym mięśniakiem jak większość chłopaków w mojej szkole. Jest słodki, romantyczny, a przy tym męski. Podeszłam do szafy stojącej naprzeciw mojego łóżka. Na dziś wybrałam czarną spódniczkę, biały podkoszulek, czarną marynarkę i do tego kremowe szpilki. Moje ciemne włosy spięłam w koka, którego okrążyłam warkoczem. Na twarz nałożyłam
podkład, puder, maskarę na rzęsy i cień na powieki. Usta musnęłam brzoskwiniowym błyszczykiem, ale jeszcze czegoś mi brakowało. No tak dodatki. Nie mogłam się na nic zdecydować, więc stwierdziłam, że Diana będzie miała coś lepszego. Powędrowałam do jej pokoju, który znajdował się dokładnie za ścianą. Z przyzwyczajenia nie pukałam i wchodziłam jak do siebie. Moja siostra właśnie kończyła się ubierać.
-Przyszłam pożyczyć jakieś kolczyki.-oznajmiłam
-Spoko, wszystko jest na półce na komodzie-odpowiedziała czesząc włosy. Mimo iż Diana jest rok ode mnie młodsza to i tak razem kończymy szkołę. Pewnie zastanawiacie się jakim cudem? Sprawka rodziców. Nie chcieli nas rozdzielać i puścili Dianę o rok wcześniej do szkoły. Ja i Diana mimo iż jesteśmy totalnymi przeciwieństwami to i tak bardzo dobrze się dogadujemy. Jasne kłócimy się jak to rodzeństwo, ale zrobiłabym wszystko dla mojej małej siostrzyczki. Z pudełeczka wybrałam koczyki i naszyjnik i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam w miarę możliwości po schodach i po chwili wpuszczałam do domu przyjaciółkę i chłopaka.
-Cześć Han-pocałowałam ją na powitanie.
-Cześć kochanie-podeszłam do Luka i pocałowałam go na przywitanie.
-Pięknie dziś wyglądasz.
-Hmm chyba za ten komplement dostaniesz kolejnego buziaka-pocałowałam go jeszcze raz i poszłam w stronę kuchni gdzie siedziała moja mama, siostra i Hannah.
-No to co jemy na śniadanie?-zapytałam wchodząc do pomieszczenia.
-Mama zrobiła naleśniki z nutellą.-powiedziała uśmiechnięta Diana
-Mamo wiesz, że poradziłybyśmy sobie bez twojej pomocy.-mama ma chore serce. Nie może się przemęczać. Musi się jak najbardziej oszczędzać, potrzebuje naszej pomocy. Odkąd pamiętam nie było z nami taty. Zmarł jak miałam roczek. Mama nigdy nie chciała rozmawiać na temat taty, więc szczerze nie znam więcej szczegółów. 5 lat temu dowiedzieliśmy się o chorobie mamy. Teraz jest już w zaawansowanym stadium. Wystarczy jeden zawał, a może skończyć się śmiercią. Dlatego nigdy nie zostawiamy mamy samej w domu. Zawsze któraś z nas zostaje by zareagować w razie potrzeby. Obie z siostrą przyzwyczaiłyśmy się do takiego trybu życia.
-Kochanie nie codziennie moje córeczki kończą szkołę. Kocham was, ale muszę iść się położyć -podeszła do każdej z nas, pocałowała w policzek i zniknęła za drzwiami.
-Dobra musimy trochę się pośpieszyć jak chcemy zdążyć. Luke jesteś samochodem?-zapytałam
-Tak
-A to ok, Diana jedziesz z nami?
-Nie umówiłam się z Angelą i muszę już wychodzić-powiedziała i po chwili zostaliśmy sami
-Wychodzimy gdzieś wieczorem?-zapytał Luke
-Nie wiem muszę pogadać z Dianą czy zostanie w domu.
-Oj na pewno się zgodzi. Powiedz jej żeby zaprosiła Angelę i tyle.-powiedziała bardzo oburzona Hannah
-Zobaczymy, a teraz już idźmy -wzięłam torebkę, spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i mogliśmy wyjść. Wsiedliśmy do auta Luke'a i udaliśmy się w stronę szkoły. Droga nie zajęła nam długo. Może jakieś 15 minut. Zaparkowaliśmy na parkingu i udaliśmy się w stronę sali gimnastycznej. Nie wspominałam wam ale ja, Han, Luke i Diana uczymy się w jednej klasie, więc wszyscy siedzimy obok siebie. Wchodząc na sale, w tłumie wypatrzyłam Dianę, która zajęła nam najlepsze miejsca z tyłu. Dosiedliśmy się do mojej siostry i cała ceremonia się zaczęła.
*30 minut później*
Połowa za nami, a wszyscy są zanudzeni na śmierć. Obejrzałam się dookoła. Jedni legalnie sobie śpią, inni udają, że są wsłuchani w przemowę dyrektora, a reszta ma włożone słuchawki w uszy. Ja, Diana i mój chłopak należymy do tych co udają, że są wsłuchani. Jednak siedząca obok mnie Hannah zasnęła mi na ramieniu. Zaczęłam lekko szturchać ją, aby ta się obudziła. Nic nie pomagało  Moje szturchania stały się coraz to silniejsze, aż w końcu Hannah zerwała się na równe nogi. Wszyscy wybuchli niepohamowanym śmiechem, a Han zrobiła się cała różowa. Usiadła i zabijała mnie oczami.
-Nie mogłaś jakoś inaczej nie?!-powiedziała troszkę wkurzona
-Starałam się, ale nie reagowałaś.
-No i z czego rżysz?!-krzyknęła do kolesia, który siedział naprzeciwko nas. Reszta zakończenia nie trwała już długo. To chyba dzięki wystąpieniu Han. Po przemowie dyrektora rozeszliśmy się do klas, gdzie dostaliśmy świadectwo i papierki, które mówiły o punktach z matury  Pożegnaliśmy się z naszą panią i wyszliśmy na zewnątrz. Po drodze widziałam jak plastiki płaczą żegnając się. Nie będę tęsknić za tą szkołą. Za tymi mięśniakami, pustymi laskami i zamulastymi nauczycielami? Serio nie ma za czym.
-Wracasz z nami?-zapytałam Diany
-Hmm no niech to przemyśle? Tak-zaśmialiśmy się i już po chwili byliśmy w drodze do mojego domu.
-Diana masz jakieś plany na dziś wieczór?-zapytałam w drodze.
-Nie zbyt a co?
-A może zaprosiłabyś Angelę do nas i zrobiłybyście sobie nockę hmm?
-A co gdzie idziecie?
-No nie wiem pewnie do Karmy, jak zostaniesz z mamą
-Nie ma problemu-w lusterku zobaczyłam jak Hannah wyszczerza swoje ząbki.
-Wiesz, że cie kocham!-krzyknęłam i przez resztę drogi rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-Dobra to o której jedziemy?-zapytałam przyjaciół kiedy byliśmy już pod moim domem.
-W karmie dyskoteka jest od 19
-To co 18,45 u mnie?
-Ok przyjadę do ciebie wcześniej i się wyszykujemy.
-Dobra lecę do domu pa skarbie-pocałowałam Luke'a i pobiegłam do domu. W środku zastałam mamę i Dianę siedzące razem w salonie.
-Hej mamuś-przywitałam się i usiadłam obok nich na kanapie
-Jak zakończenie?-zapytała mama
-Nudno jak zwykle. Mamo dobrze się czujesz?
-Tak a czemu pytasz?
-Jesteś jakaś blada
-Nie zdaje ci się -posiedziałam jeszcze chwilkę i poszłam do kuchni wziąć ze sobą sok i poszłam do siebie na górę do pokoju. Odpaliłam komputer, przebrałam się w dresy, a włosy związałam w niechlujnego koka. Po załadowaniu się systemu weszłam na Twittera i Facebooka  Posprawdzałam wszystkie wiadomości i zamknęłam komputer. Wzięłam do rąk moją gitarę, wyciągnęłam swój zeszyt w którym zapisuje słowa moich piosenek i zaczęłam coś brzdąkać. Muzyka to moja pasjia zaraz po fotografii. Uwielbiam komponować i śpiewać, ale zazwyczaj kończy się, że moje piosenki słyszą tylko przyjaciele, więc to nic wielkiego. Po jakimś czasie zapisałam kilka linijek nowego tekstu, ale w połowie zabrakło mi weny na kolejne linijki. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zostawiłam gitarę i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi za którymi stała Hannah.
-No siemka-krzyknęła od progu
-Ciszej mama śpi-skarciłam przyjaciółkę
-Przyszłam trochę wcześniej, bo za bardzo nudziłam się w domu
-Dobrze bo ja też. Chcesz coś do picia?
-No może colę albo coś- wzięłam nasze napoje, chipsy i powędrowałyśmy na górę. Włączyłam muzykę, odpaliłam tt i zaczęłyśmy plotkować.
-Widziałaś Jenne jak się dziś ubrała?
-Tak te jej grube uda wsadziła w obcisłą mini. Straszne!-odpowiedziałam i po chwili zaczęłyśmy się śmiać.
-Ej musimy zrobić pamiątkowe zdjęcie!-krzyknęła Han. Zawsze jak jesteśmy u siebie to robimy zdjęcie i najczęściej wstawiamy je na Twittera  Każda ma chyba kilka albumów w swoim domu. Wyjęłam swoją lustrzankę i zaczęłyśmy cykać fotki.Wybrałyśmy najlepsze i wstawiłyśmy na portal z dopiskiem: Od dziś dumne absolwentki xx
-Może zacznijmy się szykować, bo już 18-zaproponowałam, a Han nie trzeba było kilka razy powtarzać. Na pierwszy ogień poszłam ja. Stylistka Hannah zaczęła przebierać w mojej szafie i wybrała krótkie, wytarte spodenki, krótki gorset w kolorze galaktyki. Do tego czarne lity i czarna ramoneska. Natomiast sama nałożyła bordowe spodenki z ćwiekami po bokach, białą koszulę bez rękawów i czarne kryte szpilki. Ja natomiast zajęłam się naszym makijażem. Hannah miała bardziej mocniejszy makijaż czyli czarny cień, eyeliner i czerwone usta. Sobie natomiast zrobiłam tylko kreski eyelinerem i pomalowałam usta czerwoną szminką.
-Wyglądamy jak seksbomby!-Han klasnęła w dłonie i przybiła mi piątkę  Postanowiłyśmy sprawdzić co robi Diana. Weszłyśmy do jej pokoju, w którym był przygotowany popcorn, inne przekąski, i filmy.
-I co wpada Angela?-zapytałam,a ta podskoczyła
-Ale mnie wystraszyłyście. Tak niedługo ma być. A tak przy okazji to ładnie wyglądacie.
-Tobie też ładnie w tej piżamce-Han skomplementowała moją siostrę i zeszłyśmy na dół. Postanowiłam sprawdzić co u mamy. Zapukałam do jej pokoju i usłyszałam ciche pozwolenie.
-Mamo wszystko ok? Dobrze się czujesz?-zapytałam trochę zaniepokojona.
-Tak wszystko ok nie masz się o co martwić. Gdzieś się wybierasz?
-Tak idziemy z Han i Lukiem uczcić koniec szkoły, ale Diana będzie w domu.
-Dobrze, a mogłabyś mi przynieść kubek wody przed wyjściem?
-Już się robi-zrobiłam to o co poprosiła mnie mama i wróciłam spowrotem do jej pokoju.
-Tylko nie wracaj późno.
-Dobrze obiecuje.
-Emily pięknie wyglądasz.
-Dziękuje-pocałowałam mamę w czoło i wyszłam
-Kocham cię-mama krzyknęła za mną
-Ja ciebie też-odpowiedziałam i poszłam do kuchni gdzie siedziała Han.
-Popatrz co mam-uśmiechnęła się i wyjęła z torebki piersiówkę
-U mnie w domu chcesz zacząć imprezę?
-No a co. Połowa moja połowa twoja i po sprawie.
-Jak chcesz moja absolwentko-uśmiechnęłam się i jednym łykiem wypiłam pół zawartości krzywiąc się.
-Twoja kolej-podałam piersiówkę przyjaciółce. Ta powtórzyła tę samą czynność co ja kilka sekund temu i usłyszałyśmy dzwonek. Wiedziałam, że to Luke, więc od razu wzięłyśmy swoje rzeczy. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się mój cudowny chłopak. Przytulił Han i namiętnie pocałował mnie.
-Dobra dobra gołąbeczki koniec tego idziemy bo taksówka czeka.-krzyczała Hannah. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy w stronę klubu Karma!!!
*2,5 godziny później*
Jestem już troszkę wstawiona w sumie tak jak Luke i Hannah, bo zawsze pijemy w tym samym tempie  Przyznam, że trochę huczało mi już w głowie, ale nie aż tak żeby nazwać mnie pijaną. Dopiero po tych kilku godzinach impreza się rozkręca. Tańcząc z Lukiem dostrzegłam jak Hannah wyrwała już jakiegoś kolesia i właśnie się z nim całuje. Tak niestety już z nią jest. No ale cóż mieszkamy w LA dlaczego z tego nie skorzystać  Po skończonej piosence podeszliśmy do naszego stolika. Nawet nie macie pojęcia jak bolą mnie nogi. Oparłam się o klatkę piersiową i z każdą sekundą zaczęłam zbliżać się do twarzy mojego chłopaka. Luke przeją inicjatywę i wpił się w moje usta bez uprzedzenia. Pocałunek był coraz to bardziej namiętny. Jego ręce powędrowały na moje pośladki, a moje powędrowały pod jego koszule. Nasze języki toczyły wojnę o dominację. Nasze pieszczoty przerwał dzwonek mojego telefonu. Przygryzłam wargę Lukowi i zaczęłam szukać telefonu. Myślałam  ze to Hannah nas szuka, ale po chwili zobaczyłam na ekranie uśmiechniętą buźkę Diany.
-No co tam moja ukochana siostrzyczko?-zapytałam z uśmiechem.
-Mama jest w szpitalu!!
-Co?! Jak to co się stało?!!!-od razu otrzeźwiałam.
-Mama zaczęła się pocić...nie mogła oddychać.-mówiła niewyraźnie przez płacz.
-Diana nie płacz już jadę tylko powiedz mi gdzie!
-Jestem w Medical Center
-Już jadę, a ty się nie martw wszystko będzie dobrze zobaczysz.-rozłączyłam się i dopiero teraz zobaczyłam, że łzy lecą mi po gorącym policzku.
-Kochanie co się stało?-zapytał zmartwiony Luke
-Mama
-Ale powiedz co się stało?
-Musimy jechać do szpitala miała zawał.-szczerze mówiąc przestałam kontaktować. Powtarzałam sobie jedno pytanie w głowie Co teraz będzie? Poczułam jak Luke ciągnie mnie za rękę i wyprowadza z lokalu. Po chwili siedzimy już w taksówce.
-Em do jakiego szpitala?
-Medical Center-szepnęłam patrząc tępo przed siebie.
-Już wszystko będzie dobrze zobaczysz skarbie-Luke przytulił mnie do siebie i bujał do przodu i do tyłu. Nie wiem gdzie jest Hannah. Nie wiem która jest godzina. A najważniejsze  nie wiem co z moja mamą. Tylko ona mi została, oprócz Diany. Nie poradzę sobie jak ona zginie. Wprawdzie są jeszcze ciotki i babcie, ale one nigdy się nami nie opiekowały. Byłyśmy zdane tylko na siebie.
-Kochanie już jesteśmy-usłyszałam szept Luka co podziałało jak kubeł zimnej wody. Zerwałam się z taksówki i pobiegłam w stronę wejścia do szpitala. Podeszłam do recepcji.
-Proszę mi powiedzieć na którym piętrze znajduje się odział kariologii?
-Na drugim piętrze-usłyszałam i pobiegłam w stronę schodów. Nie czekałam na głupią windę. Biegnąc usłyszałam jak Luke mnie dogania. Przed wejściem na oddział zobaczyłam siedzącą Angelę i Dianę, która była cała zapłakana. Z hukiem otworzyłam drzwi na oddział i podbiegłam do siostry. Ta gdy tylko mnie zobaczyła podniosła się z krzesła i rzuciła się w moje ramiona.
-Już spokojnie nie płacz powiedz co się stało?
-Schodziłam co godzinę żeby zobaczyć co z mamą. Jak weszłam do pokoju mama była cała blada, nie mogła oddychać, była taka osłabiona. Emi ja przepraszam, gdybym zeszła wcześniej.
-Diana posłuchaj mnie nie masz za co przepraszać, bo to nie twoja wina. Nawet gdybyś zeszła wcześniej nic by to nie dało. Nie płacz już, zobaczysz wszystko się ułoży.-pocieszałam swoją młodszą siostrę choć sama płakałam i myślałam inaczej, ale nie mogłam pokazać jej jak się boję.
-Gdzie jest mama?-zapytałam
-W sali jest u niej lekarz kazali mi czekać.
-Dobrze, ale wiesz myśle, że Angela powinna jechać już do domu. Idz się z nią pożegnaj.-powiedziałam i wypuśicłam ją z uścisku, a sama podeszłam do Luke'a.
-Kochanie mogę jakoś pomóc?
-Nie wiem Luke nic nie wiem. Co ja teraz zrobię. Nie poradzę sobie sama z Dianą.
-Skarbie, ale wasza mama żyje i zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.
-Luke sam wiesz, że tak nie będzie-powiedziałam, a chłopak nie dodawał nic więcej po prostu objął mnie. W tym samym momencie wyszedł lekarz. Zerwałam się i podbiegłam do niego.
-Przepraszam czy pan jest lekarzem mojej mamy?
-Um chodzi ci o Patricię Malik?-zapytał trochę zdezorientowany lekarz
-Tak jestem Emily Malik jestem jej córką. Proszę mi powiedzieć co z mamą?-powiedziałam błagalnym tonem
-Proszę do mojego gabinetu-pokazał gestem ręki abym poszła przodem. Zaprowadził mnie do białego pokoju. Na ścianach wisiało dużo plakatów o sercu i tym podobne. Na środku stało drewniane biurko za którym usiadł.
-Proszę mi powiedzieć czy moja mama przeżyje?
-Jeśli mam być szczery to są marne szansę. Jeśli przez noc stan twojej mamy się nie poprawi to nic nie można zrobić. Jak wiesz mama ma chore serce. 5 lat temu wykryliśmy na tętnicy która odprowadza krew z lewej komory serca małą narośl. Co roku twoja mama przychodziła do nas na badania, które wykrywały, że narośl się powiększa. Dzisiaj zakrzep jakby to powiedzieć zatknął tętnice i jeśli przez noc nie pęknie będzie potrzebna operacja.
-Jeśli pęknie to moja mama umrze prawda?-zadałam konkretne pytanie na które nie dostałam odpowiedzi. Po samym wyrazie twarzy było widać jaka jest odpowiedz. Bez słowa wyszłam z gabinetu lekarza i poszłam pod salę mamy.
-Emi co z mamą przeżyje powiedz coś proszę?-pytała zniecierpliwiona Diana. Nie byłam w stanie powiedzieć jej całej prawdy.
-Lekarz kazał nam czekać. Myślę, że powinnyśmy zostać przy mamie na noc. Luke mógłbyś przywieźć mi z domu jakieś ciuchy i dla Diany też?
-Jasne kochanie. Wrócę najszybciej jak się da.-podszedł i pocałował mnie w policzek i znikną za rogiem.
-Ja też już pójdę. Zobaczycie wasza mama wyjdzie z tego.-pocieszała nas Angela, przytuliła i wyszła zaraz za Lukiem. Wraz z siostrą weszłyśmy do sali. Mama leżała taka nieruchoma. Miała podłączonych milion kabelków,a dźwięk, który wydawała maszyna obok niej był przerażający. Miała zamknięte oczy, a z ust wystawała jej rurka. Nigdy nie widziałam mamy w takim stanie. Coś strasznego. Zdjęłam buty i ramoneskę, którą rzuciłam na fotel, który stał w kącie sali. Chwyciłam za krzesełko i usiadłam z jednej strony łóżka. Diana usiadła z drugiej. Chwyciłam za rękę  mamy i siedziałam w tulona w jej dłoń. Diana robiła to samo. Zwróciłam uwagę na to, jak mocno mama miała spuchnięte dłonie. Mama jest bardzo szczupła, a ja dopiero teraz zobaczyłam jak mocno spuchła, przez ten zator. Wpatrywałam w jej nieobecny wyraz twarzy. Nawet jeśli przeżyję będzie tylko małym warzywkiem, który nie będzie miał życia. Do końca swoich dni zostanie w szpitalu. Wiem, że mama nie chciałaby takiego życia. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Diana zasnęła. Wstałam i chwyciłam za koc, który leżał na fotelu. Przykryłam Dianę i usłyszałam ciche pukanie. Odwróciłam się i zobaczyłam Luke'a. Na palcach wyszłam z sali.
-Co z mamą i Dianą?-zapytał troskliwie
-Stan mamy jak narazie się nie zmienia, a Diana zasnęła.
-Co powiedział lekarz?
-Że są marne szanse na przeżycie. Rozumiesz To moja wina, gdybym została w domu, na pewno by do tego nie doszło.
-Skarbie wiesz, że to nie prawda. Nawet gdybyście były obie w domu stałoby się to prędzej czy później  Masz przywiozłem wam ciuchy.
-Wiesz, że cie kocham-pocałowałam chłopaka i pożegnaliśmy się. Odprowadziłam go do windy, a sama poszłam do łazienki przebrać się w coś bardziej odpowiedniego. Luke przywiózł mi czarne getry, sweter z pacyfką i Vansy w panterkę. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i zaplotłam warkocza. Dzisiejszy strój spakowałam do plecaka i wróciłam do sali. Odłożyłam plecak i spowrotem usiadłam przy mamię.
-Dlaczego nie chciałaś operacji od razu. Dlaczego? Jak my teraz sobie poradzimy!-mówiłam do nieprzytomnej mamy. Pozwoliłam swoim łzom ujrzeć światło dzienne. Dałam upust swoim emocjom, które ciążyły mi na sercu. Nie powstrzymywałam się przed niczym. Moje łzy zmoczyły pościel i dłoń mamy. Przytuliłam się do mamy najbardziej jak mogłam i poczułam ja moje oczy stają się coraz cięższe, aż w końcu pozwoliłam im opaść.


Witam was wszystkich mam nadzieje, że rozdział jako tako wam się podoba. Zapraszam do czytania i komentowania. Obiecuje wam, że już niedługo akcja się rozkręci. Czekam na wasze opinie.
Emily xx





poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Bohaterowie

Bohaterowie:


Emily Malik 17l.


Diana Malik 16l.



Hannah Benson 17l.


Angela Cruze 16l.



Zayn Malik 19l.


Harry Styles 18l.


Niall Horan 19l.


Louis Tomlinson 21l.


Liam Payne 19l.


Luke Allen 19l.



Perrie Edwards 19l.


Danielle Peazer 21l.


Eleanor Calder 20l.



Cześć!
Jest to nasz drugi blog i będziemy go prowadziły wspólnie ja czyli Paulina będę podpisywać się Emily i Marzena jako Diana. Mamy nadzieje, że przypadnie wam do gustu nasza historia. Niedługo pojawi się 1 rozdział. Bądźcie gotowi! Emilyxx